Jestesmy w pieknym i przyjemnym miejscu, ktore nazywa sie Cameron Highlands:) Setki hektarow herbacianych zapoczatkowanych oczywiscie przez Anglikow. Tak sobie dzis pomyslalam, ze w sumie to oni musza byc madrzy skoro w tylu miejscach na swiecie cos zorganizowali by czerpac z tego zyski. Wprawdzie to ukradli rdzennym ludziom ich ziemie i zaciagneli ich do pracy, ale tego juz po latach nikt nie pamieta:)
Zwiedzilismy 2 plantacje na motorkach, ktore ledwo chodzily. Hamulce niesprawne, kolo ledwo sie trzymalo ale wesoly chlopak ktory je nam wyporzyczal nie widzial w tym zadnego problemu i stanowczo oswiadczyl, ze przeciez lusterko przykleil wczoraj tasma klejaca!:):) Nie widzial tez problemu w wyporzyczeniu motoru Grzegorzowi bez okazania prawo jazdy. Fajny kraj, bezproblemowy:) Takrze ledwo trzymajacymi sie przy zyciu motorkami przemiezalismy pola herbaciane. Pozniej wspinalismy sie na najwiekszy szczyt Cameron Highlands - Gunung Brinchang - 2000m ale juz piechota. Po drodze znalezlismy kosz na herbate i chlopcy:) zdecydowali wnosic go na sam szczyt z nadzieja ze po drodze znajda piekne widoki do zdjec z koszem na plecach, niestety to sie nie stalo i kosz wszedl na szczyt niepotrzebnie:) A na dol zjechalismy z para Malezyjczykow autem - rzeczywiscie autostop w Malezji ma 100% skutecznosc, wczesniej jak zastawialismy to nawet pelne ludzi samochody sie zatrzymywaly by przeprosic, ze nie maja niestety miejsca wolnego:):) Bardzo przyjemny ten kraj - spokojny i bezpieczny, jakos wciaz nie czuje ze to Azja, pewnie dlatego ze jest bardzo cywizlizowany. I wciaz nie moge uwierzyc ze tak daleko jestesmy od domu.. Codziennie jemy sobie rozne potrawy malezyjsko-chinsko-indyjskie. Dzis jedlismy na lisciu bananowym zamist talerza!! I bez sztuccow. Narazie ciagle czekamy na biegunke ale jeszcze sie nie pojawila:) Uznalismy ze bedziemy jesc wszystko co sie nam spodoba do czasu wystapienia pierwszej:) Codziennie wydajemy ok 10F na wszystko i to jest piekne! A wcale nie oszczedzamy. A w Tajlandii podobno jest jeszcze taniej!
Minimalna miesieczna stawka w Malezji wynosi ok 700zl i tyle tez zarabiaja pracownicy herbaciani, ale oni pochodza glownie z Bangladeszu i innych biednych krajow.
Jutro wyjezdzamy do dzungli i czeka nas zmiana klimatu bo tutaj gdzie jestesmy jest calkiem przyjemnie - 20stopni, ale dzungla podobno jest nie do wytrzymania. Zobaczymy ile uda sie nam w niej wytrzymac:)