Jedziemy do Ha Long:) Wietnamczyk krzyczy w hotelu na nas z niewiadomego powodu ale nie da sie go zrozumiec, haha:)
No i bylismy w Ha Long. Hmm.. niby fajne te skaly ale przy takiej pogodzie i widocznosci - nic ciekawego. Jednak dzien byl bardzo zwariowany, takie sa najlepsze!:) Nasz sprzedawca wycieczki Alex Son - haha - mafiozo, ktorzego balo sie cale miasto. Jak nie zgodzilismy sie wykupic u niego rejsu i poszlismy do innych firm - on juz tam byl przed nami grozac im i nie mogli nam nic sprzedac! Sledzil nas na motorze gdzie idziemy by nikt inny nam wycieczki nie sprzedal. Mielismy placic 68dolarow za 2dni i 1noc - rejs na statku, ale wkoncu doszlismy (po wielkich trudach) do 45dolarow i.. myslelismy ze cena jest ok. Do czasu spotkania innych uczestnikow rejsu ktorzy wykupili te sama wycieczke(w dodatku z przejazdem z Hanoi - stolicy do samego Ha Long) za 30dolarow!!! Dlatego nie lubie Wietnamu - oszukuja jak Arabowie! Trzeba sie bardzo znac by nie dac sie wrobic. No i co najwazniejsze - specjalnie przyjechalismy na wlasna reke do Ha Long bo myslelismy ze z samego miasta portowego beda tansze rejsy niz cale wycieczki ze stolicy ale okazuje sie ze nie! Sa wrecz drozsze! Wiec jesli ktos korzysta z tego bloga - radze wykupic juz wszytsko w Hanoi i cena nie powinna przekraczac 30dolarow!
Na statku bylo fajnie, gralismy w karty:)Poznalismy fajnych ludzi -Rosjanke i Francuza, dziwnego Koreanczyka itd:) Plywalismy kajakami po zatoce, widzielismy plywajace wioski rybackie, stara babcie ktora plotla sobie warkocze, podczas gdy syn wylawial ryby z sieci. Lodzie sa ich domem. Widzialam matke jak karmila dziecko siedzac w lodzi zaledwie okrytej jakas folia. Nie moge uwierzyc ze potrafia tak zyc.. Utrzymuja sie z rybolostwa i turystyki.
Dzien wczesniej poznalismy wspanialego czlowieka - Paula - Anglika i Australijczyka jednoczesnie:) To pierwszy Anglik, z ktorym dalo sie normalnie rozmawiac!!!:) Opowiedzial nam wiele ciekawych rzeczy o Chinach i nie tylko, mieszka w Azji(tzn podrozuje przez Azje) juz 4 lata. Byl to czlowiek dosc dziwny - no ale nie da sie ukryc - kto normalny prowadzi taki tryb zycia?:) Tylko wariaci!:)Oczywiscie pozytywni!:) Mateusz spal z nim w pokoju ale nie narzekal:) Jeden z najszczesliwszych ludzi jakich poznalam, po prostu cieszy sie zyciem i.. piwem - ktore pije prawie non stop!:)
Aha! W nagrode ze wkoncu po calym dniu klotni o cene ktora i tak przekraczala przecietna!!) zostalismy zaproszeni przez Alexa Sona na piwo do jego(a jakrze inaczej, prawie cale miasto jest jego!:) knajpy. Fajnie bylo, piwo troche z woda rozrobione i z jakiegos szlaucha nalewane ale wieczor byl bardzo mily:)
No i tak bedziemy wspominac Ha Long - nie przez piekne widoki ale przez dziwnych i fajnych ludzi:)