Oczywiście nawet nie próbujemy wstawać o tak nieludzkiej porze jaką jest 8! Dziadek jednak preferuje wczesne poranki i po 8 pojawia się krzycząc coś zza płotu:) m.in. że miał rację że się nie wyniesiemy i że mamy szybko wstawać i składać namiot.. Co za człowiek, pierwszy dzień wakacji i takie coś! :) Jednak dziadek wydaje nam się zabawny i śmiejemy się z niego :) Przeprowadzka jest nieunikniona. Przenosimy się niedaleko i rozbijamy namiot koło górskiej rzeczki, w pobliżu starego, kamiennego, na wpół "zjedzonego" już przez czas irlandzkiego domku. Very picturesque area :) Tutaj wkońcu mamy święty spokój - ani dziadzi ani psa, tylko my i natura..