To mój prezent urodzinowy dla Grzesia - nie wie gdzie leci i będzie dziko :) Na lotnisku nie może patrzeć ani słuchac komunikatów co jest dość skomplikowane ale udaje mi się doprowadzić Go do samolotu nie poznając gdzie lecimy. Pewnie się domśla mając zielone wielkie buty gumowe na nogach haha(ja mam różowe), które na maleńkim lotnisku w Bournemouth są nie lada atrakcją :) No ale to jedyne praktyczne i niezbędne buty na podróż do Irlandii !!! :) Odprawe przechodzimy dość sprawnie, gumowce oczywiście trzeba zdjąć i prześwietlić (ile moglibyśmy w nich przemycić.. :) i szybko startujemy w kierunku mojej nadal ukochanej Zielonej Wyspy:)